top of page

AKTORSTWO CZY MLECZARSTWO?ADAM WORONOWICZ NIE MUSI WYBIERAĆ

– W scenie przy windzie, z Dorocińskim, w dublach wypiliśmy w sumie po trzy litry wody na łebka – przyznał Adam Woronowicz, który w sobotnie popołudnie gościł na Letniej Akademii Filmowej. 

Po projekcji komedii „Teściowie” (reż. J. Michalczuk) opowiedział o specyfice pracy nad tą produkcją. Wyjaśnił trudność kręcenia pierwszych scen, spośród których jedna trwała około 12 minut i była kręcona jednym ujęciem kamery, bez cięć. 

– Pracowaliśmy na bardzo długich ujęciach – powiedział Woronowicz. – To był pomysł Michała Englerta, żeby tak opowiadać tę historię. To nas trochę kosztowało. W scenie przy windzie, z Marcinem Dorocińskim, w dublach wypiliśmy w sumie po trzy litry wody na łebka. 

O granej przez siebie roli w „Teściach” powiedział: 

– Bardzo lubię Tadeusza. Pracuje w mleczarni. Czuje się bezpiecznie przy Wandzie…

Prowadzący spotkanie Ryszard Jaźwiński poprosił Adama Woronowicza także o zapowiedź projekcji kolejnego filmu z jego udziałem – „Zupy nic”  w reż. Kingi Dębskiej. Usłyszeliśmy o dwóch „maluchach”, w tym o jednym, który musiał być przez bohatera pchany.

– Zapytajcie jutro scenografa Wojciecha Żogałę jak jednym Węgrem zrobił „Zupę nic” – podpowiedział Adam Woronowicz. Zapytamy po niedzielnym seansie. :)   

Dziękujemy za pełne nie tylko opowieści, ale i poczucia humoru i anegdot spotkanie. Doceniamy także to, że Aktor przyjechał specjalnie do nas na zaledwie kilka godzin pobytu w Zwierzyńcu. 

bottom of page